sobota, 25 marca 2017

Czy aby trzeźwa wtedy byłam? może tylko młodsza? a może jedno i drugie?

Zebrane w sobie. 9.06.2008 r.
Umówiłam się z ja, że czepiać się nie będziem – nikogo i niczego pomijając, rzecz jasna, stany wymagające czepialstwa (a to płotu, a to chłopa, a to … e, nic mi teraz do głowy nie przychodzi). No bo jak? polityczne tematy obrabiają lepsi ode mnie, sprawy sexu, być może, też. Czytać każdy umie i niech robi z tym co chce, a jak nie chce, to znaczy, że … leniwy jest z natury, lub traumą obciążon/a okrutnie. Wyczynami kulinarnymi też nie ma co bujać pod niebiosa, bo i tak „nie ma takiej rury, której nie można odetkać”, a remont domu nie dotyczy. Czyli nie ma to tamto: wyżej dupy nie podskoczysz! Tośmy się z ja zebrały w sobie i poszły do lasu. A tam! – no, ludzie! i wilk, i krasnoludki, i czerwony kapturek, i Jasiek z Małgośką wpierniczają pierniki, i zła czarownica lata ze zbiorem jabłek jak opętana o drogę pytając niedospaną dziewicę, która śmie być piękniejszą. Zgraja pedofilów ze złotym pantofelkiem w zębach ugania się za kopciuszkiem, gdyż albowiem zbyt wcześnie imprezę opuścił/a (?), wróżka ze wszech miar dobra ręce w leśnych krzakach zaciera, że taka z niej jajcara; stan lasu w stanie fatalnym, bo skacowany smok wytrąbił wszelkie zasoby wodne w okolicy doprowadzając do drastycznego spadku wód gruntowych. Jednakowoż grunt to dobre zdrowie i, co za tym idzie, nadal nie wiemy jak to ze lnem było. Zza drzewa wychyla sie wars i pyta sawę kędy droga do krakowa, bo zdanie zmienił, żeby mu jakiś pod budą pierdoł nie wyśpiewywał o zamianach i nie wpędzał w koszta; Wanda postanowiła przechadzać się lasem, jakowoż pływać nie umie, a skoro historia lubi się powtarzać  „repetantką nie zamiaruje być!”. Wychodzimy z lasu, a  na polance: stoi pyza i pyta gdzie polskie dróżki, bo Rumcajs ją zbałamucił, pogryzła  pchła szachrajka i jest chyba na jakimś matrixie. Na straganie drożyzna, rzepka postanowiła kłopotu nie czynić i skarlała, a na tapczanie rządem kupa leni sie leni, więc Ruda i ja idą spać. 
Dobranoc. Pchły na noc, karaluchy pod poduchy, a złota rybka niech spływa, bo łże jak pies baskervillów!
(Jutro idziemy na wichrowe wzgórza).